piątek, 22 listopada 2013

DIY - makaronowa choinka

Rok temu postanowiłam zmierzyć się z rękodziełem i wyczarowałam choinkę z makaronu.
Oczywiście zrobiłam wcześniej duży rekonesans w sieci jakie makarony, co i jak i po selekcji wybrałam makaron kokardki, złoty spray i ozdoby.
Praca żmudna, bo na karton można nakleić jednorazowo 2 rzędy kokardek, potem dzień wysychania kleju i kolejne wartwy.
Na szczęście im wyżej tym mniejszy obwód stożka i praca szła szybciej.
Na koniec na czubki maraon świderek fikuśny, spray i jeszcze kilka kuleczek do ozodby i proszę. Wyszło całkiem ładnie.


 A teraz co potrzebujemy:


  • Karton
  • Klej introligatorski np. CR - wystarczy tubka
  • Złoty lub srebrny spray
  • Ozdóbki
  • Butelka szklana (dobra jest pękata po takim małym piwie) - na niej stawiamy stożek i wyklejamy makaronem.

Wykonanie:

Wycinamy półkole z kartonu - im większe, tym wyższa choinka będzie.
Sklejamy.
Nakładamy na butelkę, żeby stożek wisiał w powietrzu.
Zaczynamy naklejać makaron, jeden obok drugiego.
W drugim rzędzie nakładamy tak, żeby zachodziły na te niższe i robiły mijankę. Gęsto, żeby było jak najmniej widać karton i tak do samej góry.
Jak już skończymy po kilku dniach nanosimy spray.
Po wyschnięciu przyklejamy ozdoby, też najlepiej tym klejem, bo po wyschnięciu robi się przezroczysty.
I koniec:)



Może w tym roku też taką zrobię:)

poniedziałek, 18 listopada 2013

A może by tak do Pułtuska?

W mojej pracy mam cudownych ludzi, uwielbiam ich. Jest nas 8 sztuk i każdy jest z zupełnie innej bajki. Ale w tej różności jakoś niewytłumaczalnie się uzupełniamy i nie ma dnia bez żartów, anegdot, rozmów o wszystkim.

Dziś jakimś trafem rozmowa zeszła na Pułtusk, że to ładne miasto, że warto zobaczyć, a Igor ma tam rodzinę, a Natalia była tam już 46 razy… Że najdłuższy rynek w Europie… Więc ja do Google sprawdzać, oglądać i faktycznie! Miasteczko śliczne, rynek niesamowity, dodatkowo piękny zamek w kształcie podkowy i piękna, nieuregulowana rzeka.
A co o Pułtusku donoszą źródła?:
To tutaj rozegrała się tutaj niezwykle krwawa bitwa pod Pułtuskiem pomiędzy wojskami cesarza Napoleona a Rosjanami, co zostało upamiętnione na Łuku Triumfalnym w Paryżu. Napoleon Bonaparte gościł w Pułtusku dwukrotnie w 1806 r. i 1812 r. 30 stycznia 1868 roku ludność miasta i okolic była świadkiem niecodziennego zjawiska przyrodniczego - upadku meteorytu, zwanego później "pułtuskim".

I chyba wybiorę się tam na wiosnę z rodziną bo to rzut beretem od Warszawy!

Ale tu wpadł nam w pracy kolejny genialny pomysł, żeby pojechać tam „służbowo” na jeden dzień w stylu retro, czyli plecaczki, polar, opaska na włosy i suchy prowiant w postaci: kanapka na pół, jajko, pomidor i sól w papierku :D
Pamiętamy wszyscy, no prawie, bo przedział wiekowy jest spory, te wycieczki klasowe pociągiem albo autokarem, kiedy to, gdy tylko ruszyła wycieczka, wszyscy odpakowywali swoje pyszności od mamy:)
Ech… to byłaby cudna wycieczka pracownicza, kto wie, może się uda….

Coraz wcześniej

GM już pięknie przystrojona w choinkę, prezenty i gwiazdki. Wola Park cały w bombkach i lampeczkach. Wystawy sklepowe zalane mikołajami, choinkami i świątecznymi ozdobami…. Jest 18 listopada… Ale byłam w sklepie 2 listopada i już obsługa uwijała się z likwidacją półek ze zniczami na rzecz półek z prezentami dla dzieci, bo przecież Mikołajki już 6 grudnia!
Przyznaję, sama mam już kupione prezenty dla dzieci, ale tylko dlatego, że kupuję wtedy, gdy coś mi się akurat spodoba, albo jest w promocji, a w czasie przedświątecznym nie chcę biegać i szukać coś na ostatnią chwilę. Zresztą nie tylko dzieciom kupuję tak prezenty, dzięki temu tuż przed Gwiazdką spokojnie czekam na obdarowywanie najbliższych.

W tym roku postanowiłam iść na całość i zapraszam do siebie na Wigilię całą najbliższą rodzinę z mojej i Witka strony. Wszyscy potwierdzili swoją obecność więc na kolacji wigilijnej będzie 12 osób dorosłych i 6 dzieci. I mam nadzieję, że będzie cudownie, gwarno, wesoło i będzie co wspominać.

Zaczynam planować, co jak i kiedy, robię listę zakupów, ustalam z Mamą menu i daje mi to masę radości. Nigdy nie miałam gwarnej Wigilii, tylko ja, rodzice i brat i trochę zazdrościłam tych rodzinnych spędów, dlatego w tym roku, gdy wreszcie mam odpowiednią powierzchnię mieszkaniową postanowiłam zrobić rodzinny zjazd przy choince. Ha!

A to moja najbliższa rodzina okiem i ręką Magdy:)

piątek, 15 listopada 2013

Na życie plan


„Mamo, a jaki ty masz na życie plan?”...

Niedawno Magda zadała mi to pytanie i w sumie nie wiedziałam co jej odpowiedzieć.

To dało mi do myślenia i może właśnie dzięki temu wreszcie zmobilizowałam się, żeby założyć ten blog, który miałam w głowie już od dłuższego czasu, tylko jakoś tak mi się nie chciało. Jest jeszcze taka jedna Panna Anna, która mnie mocno motywuje do życia, ale o niej innym razem:)

Słowem wstępu:
Za 2 miesiące stuknie mi 40-tka, jestem niedoskonałą mamą dwóch córek: 4-letniej Magdy i półtorarocznej Hani, pracuję i marzę o porządnym wyspaniu się i domku w Andaluzji:)
Mam zamiar pisać tu o wszystkim co mnie ciekawi, zaskakuje, przeraża i bawi. Ale siłą rzeczy pewnie dużo będzie o dzieciach i o moim matkowaniu. Więc kto nie lubi tego tematu, może tu nie zaglądać;)
Postaram się też upiększać moje przemyślenia zdjęciami, bo lubię fotografować i często oglądam świat kadrami.
Jeszcze do niedawna byłam ortodoksyjną przeciwniczką zdjęć z telefonu, ale ostatnio jakoś zaczynam się przekonywać, że nie zawsze opłaca się dźwigać moją lustrzankę i że całkiem ładnie można uchwycić to co widzę zwykłym telefonem:)
Zrobiłam nawet test i zamieściłam zdjęcie z telefonu na serwisie fotograficznym. Kilka razy wcześniej gdy zamieszczałam, moim zdaniem, dobre zdjęcia z lustrzanki, wywalali, bo niby nie spełniały wymogów jakości. Wrzuciłam więc zdjęcie z telefonu i… nie wywalili! Więc stwierdzam, że telefonem też można ładnie pstryknąć to i owo.

To właśnie to komórkowe zdjęcie, zrobione w drodze do przedszkola w parku:)
  Wystarczy chyba jak na pierwszy wpis;)