poniedziałek, 18 listopada 2013

A może by tak do Pułtuska?

W mojej pracy mam cudownych ludzi, uwielbiam ich. Jest nas 8 sztuk i każdy jest z zupełnie innej bajki. Ale w tej różności jakoś niewytłumaczalnie się uzupełniamy i nie ma dnia bez żartów, anegdot, rozmów o wszystkim.

Dziś jakimś trafem rozmowa zeszła na Pułtusk, że to ładne miasto, że warto zobaczyć, a Igor ma tam rodzinę, a Natalia była tam już 46 razy… Że najdłuższy rynek w Europie… Więc ja do Google sprawdzać, oglądać i faktycznie! Miasteczko śliczne, rynek niesamowity, dodatkowo piękny zamek w kształcie podkowy i piękna, nieuregulowana rzeka.
A co o Pułtusku donoszą źródła?:
To tutaj rozegrała się tutaj niezwykle krwawa bitwa pod Pułtuskiem pomiędzy wojskami cesarza Napoleona a Rosjanami, co zostało upamiętnione na Łuku Triumfalnym w Paryżu. Napoleon Bonaparte gościł w Pułtusku dwukrotnie w 1806 r. i 1812 r. 30 stycznia 1868 roku ludność miasta i okolic była świadkiem niecodziennego zjawiska przyrodniczego - upadku meteorytu, zwanego później "pułtuskim".

I chyba wybiorę się tam na wiosnę z rodziną bo to rzut beretem od Warszawy!

Ale tu wpadł nam w pracy kolejny genialny pomysł, żeby pojechać tam „służbowo” na jeden dzień w stylu retro, czyli plecaczki, polar, opaska na włosy i suchy prowiant w postaci: kanapka na pół, jajko, pomidor i sól w papierku :D
Pamiętamy wszyscy, no prawie, bo przedział wiekowy jest spory, te wycieczki klasowe pociągiem albo autokarem, kiedy to, gdy tylko ruszyła wycieczka, wszyscy odpakowywali swoje pyszności od mamy:)
Ech… to byłaby cudna wycieczka pracownicza, kto wie, może się uda….

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz