poniedziałek, 16 grudnia 2013

Poranne wzruszenia

To zaległy wpis, bo to co poniżej miało miejsce ok. 3 tygodnie temu. Ale muszę opisać:)

Mi bardzo mało potrzeba do szczęścia i do wzruszeń. Przede wszystkim jestem szczęśliwa bo Hania przespała niemal całą noc, jedno przebudzenie. Ma szkarlatynę i poprzednia noc była najgorszą w moim i jej życiu. Nie spała do 2.30 a jak już zasnęła, to budziła się co pół godziny z wielkim płaczem, więc nosiłam ją na rękach niemal całą noc.
A dziś, 2 dzień antybiotyku i taka ogromna poprawa! Ja się wyspałam i jestem z tego powodu najszczęśliwszą osobą pod słońcem i Hania się wyspała!
Ależ to mało potrzeba człowiekowi do szczęścia – sen:)

A w pracy się poryczałam.
Byłam w kinie z Magdą na bajce Disney’a „Kraina Lodu” – piękna, wzruszająca. Popłakałam się już na jednej z pierwszych piosenek „Ulepimy dziś bałwana” – kto był, wie o czym mówię.
I Igor przyniósł mi płytę z muzyka z tej bajki, miał mi pożyczyć do posłuchania z Magdą w domu i…. powiedział, że mi ją daje, na zawsze! Tak się wzruszyłam, że poryczałam się do reszty. A gdy puściłam „bałwana” to znów w ryk!
Trochę się ze mnie śmiali, że taka beksa jestem, aż mi wstyd trochę było, bo cały „kunsztowny” makijaż szlak trafił;) I musiało minąć kilka dni, żebym mogła jej wysłuchać bez płaczu:)
Napisze to raz jeszcze: „Kraina Lodu” jest cudna, a drugoplanowa postać bałwanek o imieniu Olaf rozbrajający, polecam, nie tylko dla dzieci:)
Nie mogę się już doczekać premiery na DVD...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz